V WIOSENNE BIEGI NA ORIENTACJĘ

W środę (30.03.2011) w Tuchowie odbyły się V WIOSENNE BIEGI NA ORIENTACJĘ o „ KROPLĘ BIAŁEJ” w ramach współzawodnictwa o Puchar Rejonu Tarnowskiego „Tarnowski Azymut 2011”. Drużyna naszej szkoły uplasowała się na III miejscu. Zespół Szkół Budowlanych godnie reprezentowali: Chruściel Izabela kl I G; Kogut Adrian kl.IV G; Moskal Mateusz kl.IV G i Krawczyk Bartłomiej kl.IV G. Zwycięzcom gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów.

1. XVI LO Tarnów
2. ZSP Tuchów
3. ZSB Tarnów
4. IV LO Tarnów
5. VII LO Tarnów
6. LO Tuchów
7.III LO Tarnów
8. ZSLiZ Tarnów
9.ZSME Taranów
10.ZSP Ryglice
11.ZSLiT Wojnicz
12.ZSEO Tarnów

V WIOSENNE BIEGI NA ORIENTACJĘ Read More »

Tenis stołowy – ZSB tuż za podium

Tenisiści stołowi ZSB brali udział w Mistrzostwach Tarnowa – Licealiadzie Młodzieży w rozgrywkach drużynowych.

Reprezentacja chłopców występująca w składzie: Mateusz Trojan, Łukasz Trojan, Damian Mirek zajęła 4 miejsce (na 15 startujących zespołów).
Wyniki meczów:

eliminacje:
ZSB – ZSLiZ nr2  3 : 2
ZSB – VII LO       3 : 0
ZSB – XVI LO      3 : 0
półfinały:
ZSB – III LO        0 : 3
ZSB – ZST-Z       3 : 2
finały:
ZSB – I LO          0 : 3
ZSB – IV LO        1 : 3

Reprezentacja dziewcząt ZSB występująca w składzie: Klaudia Lis, Anna Szatko, Paulina Skrzek zajęła 5 miejsce (na 12 startujących zespołów).
Wyniki meczów:
eliminacje:
ZSB – ZSE-G       3 : 0
ZSB – V LO          0 : 3
półfinały:
ZSB – I LO           2 : 3
ZSB – IV LO         3 : 1

Galeria zdjęć:

Tenis stołowy – ZSB tuż za podium

Tenis stołowy – ZSB tuż za podium Read More »

Po długiej podróży, trwającej około 15h dotarliśmy do Brunszwiku.

Poniedziałek: 28.03.2011
Dzień pierwszy!
Po długiej podróży, trwającej około 15h dotarliśmy do Brunszwiku.
7.30 to godzina, o której wstaliśmy po ciężkiej nocy, szczegółów zdradzał nie będę.
Udaliśmy się do stołówki aby spożyć pierwsze niemieckie śniadanie. Pani Teresa Józefowicz krótko przedstawiła nam plan obecnego dnia. Całą grupą zebraliśmy się przed bramą hotelu z wyżej wymienioną panią oraz panem Adamem Grzendą aby zwiedzić miejsce praktyk. Gdy dotarliśmy na miejsce, poznaliśmy pana Norberta Gaidę, który krótko się przedstawił
i opowiedział o niemieckiej szkole budowlanej. Po 45 minutach rozmowy poznaliśmy dyrektora szkoły pana Huberta Kornka. W pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy, widocznie było dużo pary wodnej oraz „Buchajów”, ponieważ pan Adaś otwierał okna jak
w Magicznej Sali 11.Osobom, które kimały na ławkach, pstrykał sweet focie. Później poznaliśmy pana Grossa, opiekuna grupy ciesielskiej oraz pana Beume, opiekuna grupy technologów. Następnie udaliśmy się do hali, gdzie odbędą się nasze praktyki. O godzinie 13.00 ruszyliśmy na stołówkę, żeby zjeść obiad, nawet potem każdego obdarowano lodem 😉
Posileni, wyruszyliśmy zwiedzić miasto. Widok jest piękny, dookoła roi się od sklepów, marketów oraz zabytkowych budowli. Zwiedziliśmy Stare Miasto, w którym było bardzo dużo budynków z różnych epok. Na sam koniec dnia każdy poruszał się, gdzie tylko chciał.
Na koniec wszyscy wyczerpani po długim dniu udaliśmy się do hotelu, aby spędzić spokojnie noc i przygotować się do pierwszych zajęć praktycznych.
Jarek D., Bartek G., Dominik W.

Wtorek: 29.03.11
Po wczorajszym luźniejszym dniu nastał czas do wzięcia się do pracy. Praktykę rozpoczęto od przydziału szafek na ubrania dla poszczególnych uczniów ZSB. Następnie grupa cieśli udała się na halę, gdzie Pan Groβe dał nam kilka ćwiczeń rozgrzewających, m.in. cięcie drewna na skos. Po rozgrzaniu rąk nastąpił czas na „próbne’’ złącze ciesielskie z kilku małych elementów drewna. Następnie zjedliśmy obiad i po dokończeniu próbnych złącz zakończyliśmy praktykę w dzisiejszym dniu.
Krzysiek K., Arek S.

Środa: 30.03.2011
Kolejny dzień przed nami. Plan był prosty: ustawić naroża i murować ściany. Zostaliśmy podzieleni na grupy i oddelegowani na swoje stanowiska. 4-ech z nas zajęło się narożami, reszta miała za zadanie murowanie ścian pomiędzy narożami. Za pomocą niwelatora ustawiliśmy naroża i można było murować. Udało nam się wykonać 2 warstwy ściany.
Na koniec popis dał Mr. Gaida, który w czasie ok.15 min wymurował 2 „szychty”, dzięki czemu dał nam szybką lekcję murowania i pokazał, że „ dla chcącego nic trudnego”.
Michał D., Michał M.

Środa: 30.03.2011
Po wtorkowym dniu pełnym praktycznych ćwiczeń przy ciesielskiej obróbce drewna,
nadszedł czas, aby wykorzystać nabyte umiejętności przy wznoszeniu domku drewnianego
o konstrukcji kanadyjskiej. Prace rozpoczęły się od analizy planu (przekroju i rzutu)domku.
My , uczniowie pełni zapału , chęci i jednocześnie ciekawości ,wyznaczyliśmy naroża
i krawędzie mającej powstać konstrukcji . Sprawnie wykonaliśmy jej elementy : rygle, słupki, zastrzały. Ochoczo przystąpiliśmy do łączenia elementów konstrukcji. Wynikiem środowej pracy było zmontowanie trzech ścian szkieletowych. Pełni satysfakcji po pierwszych ,właściwych zajęciach praktycznych przy wznoszeniu domku
o konstrukcji kanadyjskiej ,zakończyliśmy zajęcia .Dumni z efektu wykonanej pracy ,pełni chęci do kontynuowania zajęć w następnych dniach i ciekawości końcowego efektu , zarazem zmęczeni.
Daniel R. i Mateusz T.

Czwartek: 31.03.2011
W dniu dzisiejszym grupa cieśli usztywniała konstrukcje domu łącznikami inżynierskimi.
Z powodu przestoju u grupy murarzy połowa cieśli musiała im pomóc. Połowa, która została na stanowisku pracy, musiała przykręcić belki stropowe łącznikami inżynierskimi. Praca szła wolno, ponieważ było nas mało. Dwie osoby cięły belki a pozostałe 3 montowały je na dachu. Poprzez dobrą organizację zdążyliśmy skończyć całą konstrukcje. Prace zakończyliśmy o godzinie 16.
Paweł K., Wojciech W.

Czwartek: 31.03.2011
Czwartek był kluczowym dniem we wznoszeniu ścian bocznych murowanego budynku. Dzięki wprawie, jaką zdobyli uczniowie podczas ćwiczebnego wznoszenia ścianki
w pierwszym dniu praktyk oraz murowania części pod izolacją właściwego obiektu, doszło do znacznego postępu w pracach murarskich.
Uczniowie rozpoczęli dzień w znakomitych humorach, pełni werwy i chęci do pracy. Już
o ósmej rano kastry w mig zapełniały się zaprawą wapienną. Murowanie rozpoczęło się od naroży, dzięki czemu możliwe było rozciągnięcie sznurka murarskiego i żwawe wznoszenie ścian. Do obiadu praktykanci ułożyli sześć warstw, powstał zarys domku z otworami okiennymi i drzwiowymi. Najedzeni i wypoczęci ruszyli do dalszej pracy. Do technologów dołączyli cieśle, którzy pomagali w rozrabianiu zaprawy a nawet murowaniu. Prace przebiegały tak szybko, że nie nadążali ręcznie wyrabiać zaprawy, więc w ruch musiała pójść betoniarka. Do końca dnia ułożonych zostało 12 warstw, czyli większa połowa. Uczniowie zakończyli dzień zmęczeni, ale bardzo zadowoleni ze swojej pracy, którą wykonali w stu procentach.
Dawid M., Kuba D.,

Piątek: 1.04.2011
Po uprzednim dniu wspólnej pracy całej grupy przy montowaniu elementów konstrukcji domu drewnianego, grupa cieśli została podzielona na dwie podgrupy. Pierwsza z nich zajęła sie montowaniem paroizolacji na powstałym wcześniej szkielecie domu kanadyjskiego. Natomiast druga grupa przystąpiła do docinania elementów więźby dachowej do domu murowanego przez grupę technologów. Nasza praca polegała na trasowaniu drewna oraz na wycinaniu połączeń ciesielskich pasujących do konstrukcji. Jednak nie udało nam się
w całości wykonać pracy, gdyż zapadła decyzja o wcześniejszej godzinie zakończenia prac. Początkowo myśleliśmy, że to prima aprilisowy żart, jednak pan Gaida pozwolił nam opuścić stanowiska robocze.
Bartek P., Rafał B.

Dzień Piąty
Tradycyjnie o godzinie 7.00 zeszliśmy na śniadanie. Zaraz po nim zebraliśmy się pod hotelem i ruszyliśmy na miejsce praktyk. Gdy dotarliśmy na miejsce, szybko wskoczyliśmy w stroje robocze i wzięliśmy się do pracy. Nasz dom, który posiadał już około 15 warstw, został prawie skończony. Ostatnia 19 warstwa została ukończona. Jednak to nie koniec
z murowaniem, gdyż musimy zaczekać do poniedziałku. aby zaprawa powiązała mur Wtedy będziemy układać nadproża. Pan Gaida był z nas zadowolony, bo wszystko było zrobione na genau i oświadczył, że dziś skończymy wcześniej nasze zajęcia. Wzięliśmy się szybko do sprzątania miejsca pracy. Przygotowaliśmy rusztowanie do pracy w poniedziałek. Wszyscy zadowoleni po pracy udali się biegiem do szatni, aby się przebrać i wyruszyć na miasto spędzić czas wolny.
Bartłomiej G., Piotr B.

Sobota: 2.04.2011
W 6 dzień naszego pobytu udaliśmy sie do stolicy Niemiec -Berlina. Duże miasto oraz piękne zabytki zrobiły na nas naprawdę duże wrażenie. Na miejscu zostaliśmy podzieleni na grupy. Naszym celem było odpowiedzieć na pytania dotyczące określonych zabytków podążając określoną trasą. Podczas poszukiwania dalszych wskazówek, przechodząc przez Bramę Branderburską zauważyliśmy, jak kapitalnie grupa chłopaków tańczyła
bregdance’a. Przystanęliśmy wiec na chwilę,wybijając sie z toku poszukiwań. Mimo małych trudności komunikacyjnych, dotarliśmy na miejsce docelowe tj. Pomnik Holokaustu. Po dotarciu do celu wszyscy udaliśmy się do Muzeum Pergamońskiego, jednego z najpiękniejszych muzeów świata, w którym można znaleźć wiele eksponatów sprzed ponad 2000 lat. Po 3 godzinach zwiedzania udaliśmy się w drogę powrotną.
Jarek D., Dominik W.

Galeria zdjęć:

Brunszwik 2011

Pierwszy dzień stażu
Drugi dzień stażu

Po długiej podróży, trwającej około 15h dotarliśmy do Brunszwiku. Read More »

Ostatni cesarz

Aby zrozumieć lepiej okoliczności odzyskania niepodległości Polski w ówczesnej Galicji uczniowie oglądali na katechezie pamiątki z tej epoki i poznali historię naszego ostatniego cesarza. Pierwszego kwietnia minęła rocznica śmierci błogosławionego Karola I Habsburga. Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1949 roku. Cesarz Karol został beatyfikowany 3 października 2004 przez papieża Jana Pawła II w Rzymie. Proces jego żony Zyty trwa.

Przygotowywany do kariery wojskowego, wstąpił na tron prawie przypadkiem, na skutek splotu nieprzewidzianych okoliczności.

W 1909 poznał, w 1911 ożenił się z księżniczką Zytą Parmeńską. Mieli ośmioro dzieci, w tym pięciu synów. Ich najstarszym synem jest Otto von Habsburg ur. 1912 (obecnie żyjący, ma 99 lat). Najmłodsza córka, Elżbieta, urodziła się w 1922 już po śmierci ojca.

Po zabójstwie Franciszka Ferdynanda w 1914 roku Karol stał się następcą tronu. Lata 1914 – 1916 spędził jako dowódca sztabowy na froncie I wojny światowej.

11 listopada 1916 został wezwany do Wiednia, w związku ze złym stanem zdrowia cesarza Franciszka, który zmarł dziesięć dni później. 30 grudnia 1916 został koronowany na króla Węgier. Podejmował nieskuteczne działania na rzecz zakończenia wojny i ocalenia monarchii austro-węgierskiej (tzw. Sprawa Sykstusa) oraz przekształcenia jej w federacje autonomicznych krajów narodowych (Manifest “Do moich ludów”). Wszystkie podejmowane wysiłki spełzły na niczym i los Austrii został ostatecznie związany z losem cesarstwa niemieckiego.

W 1921 roku Karol podjął dwie nieudane próby restauracji swojej władzy na Węgrzech.

Decyzją państw Ententy został wygnany na portugalską wyspę Maderę. Wraz z nim na wygnanie udała się jego żona, a później także dzieci. Jego nowatorskie pomysły na zbudowanie wielonarodowościowego cesarstwa spotykały się z oporem społeczeństw i samych jego współpracowników.

Na wygnaniu cesarz wiele czasu poświęcał potomkom. Bawił się z nimi, chodził na spacery, chciał, by nauczyły się od niego jak najwięcej. Czy spodziewał się rychłego końca? Cesarz w wieku 34 lat był już całkiem siwy, bardzo podupadł na zdrowiu. Fatalne warunki sanitarne, w których przebywał, jeszcze pogarszały jego stan. Karol i Zyta z dziećmi mieszkali w koszmarnych warunkach — bez elektryczności i bieżącej wody, w domu wilgotnym i zimnym. Ostatni na tronie Habsburgów, cesarz Karol I umarł na wygnaniu w zapomnieniu w Funchal na Maderze na zapalenie płuc. Odszedł 1 kwietnia 1922 roku, mając niespełna 35 lat…

Trzydziestoletnia zaledwie Zyta została sama z siedmiorgiem dzieci oczekując jeszcze nie narodzonej córki Elżbiety.

Przez lata rodzina cesarska była w Austrii tematem tabu. Habsburgom odmówiono wjazdu do kraju. Wdowa po Karolu, Zyta, nigdy nie zrezygnowała z tytułu cesarzowej, poświęcając się wychowaniu Ottona na następcę tronu. Przeżyła 97 lat, mieszkając w Belgii, w Stanach Zjednoczonych i w Szwajcarii. Po śmierci jej doczesne szczątki przyjęła Austria. Pochowano ją w Wiedniu 1 kwietnia 1989 r., dokładnie w 67. rocznicę śmierci męża.

Fragment wspomnień żołnierza CK armii spod Kołomyi na Pokuciu znaleziony na stronie: http://naszekresy.blox.pl/html

”[…]W czasie ataku szedłem prosto na karabin maszynowy i jeszcze z dwoma żołnierzami z plutonu, zaś Włosi byli tak strasznie zdezorientowani pod silnym obstrzałem moździerzy, a działo się to wszystko w krótkiej chwili, ponieważ nasz trzech trafiło na pełny bunkier Włochów, ja objąwszy pierwszeństwo, posłałem jednego z żołnierzy, ażeby zawołał drużynowego kaprala celem wzięcia Włochów do niewoli, a że to trzeba było działać szybko, a ten pierwszy nie wracał, posłałem drugiego, a drugi zrobił to samo, tak zostałem sam i byłem zmuszony działać na własną rękę, oczywiście przy użyciu broni z mojej strony i nie mogłem dokończyć dzieła tak, jak nas uczono pod względem religijnym jak i wojskowym, tak ja wziąłem do niewoli 11 Włochów, ten raniony był 12, ale cóż z tego, nie byłem w stanie dokonać dzieła, tak z punktu religijnego i wojskowego, bo obowiązkiem mym było ranionego zabrać, a po wojskowemu zabrać karabin maszynowy, amunicję i broń ręczną, czego nie mogłem uczynić, bo brakowało mnie bodaj jednego żołnierza, któryby pilnował zabrania rannego i zdobyczy, ja znów, nie mogąc spuścić z oka jeńców z braku zaufania, musiałem pozostawić rannego i zdobycz, a wszystko działo się to z niewdzięczności żołnierskiej, działo się to na froncie włoskim – Isonzo front, pod miastem Gorycja, jeńców zaprowadziłem do kawerny nr 8, to jest loch podziemny, gdzie urzędował dowódca batalionu w randze podpułkownika, który jeńców przyjął, zostałem odznaczony srebrnym medalem II klasy, zaś moje akta zostały wysłane do archiwum, do Wiednia, ja zaś z pułkiem 20 zostaliśmy ściągnięci do tyłu na krótki odpoczynek, gdzie miałem sposobność rozmawiać z cesarzem Karolem na temat odznaczenia[…]”

”Ponieważ 20 pułk był przeszło 6 miesięcy bez przerwy na froncie, przez zimę został wycofany do tyłu na zasłużony odpoczynek, w tym czasie cesarz Karol objeżdżał i przeglądał jednostki wojskowe, również i nas, było to pod koniec kwietnia 1917 r., gdy nadszedł dzień przybycia cesarza, bardzo rano pułk wymaszerował na błonie, oczekując dostojnego przybysza, gdy nadjechał, wysiadł ze świtą, orkiestra zagrała hymn cesarski, cesarz stanął, ani się nie ruszył, po odegraniu hymnu, pułkownik raportował, po raporcie sprężystym krokiem przeszedł cesarz przed wszystkiemi oddziałami, po przeglądzie zażądał, ażeby wszyscy odznaczeni medalami złotymi i srebrnymi I i II klasy wystąpili przed swe kompanie, ja też wystąpiłem jako medalista II klasy, cesarz przechodził przed odznaczonymi w formie raportu, z każdym dość długo rozmawiał, na przykład mnie się pytał, gdzie zasłużyłem medal, odpowiedź: pod Gorycją na Isonzo – front, pyta mnie, wiele mam lat, odpowiedź: 21, pytanie, skąd jestem, odpowiedź: z powiatu śniatyńskiego koło Kołomyi, wówczas cesarz się rozgadał i powiedział: ja wiem, wiem, ja w Kołomyi służyłem przy dragonach w stopniu rotmistrza, gdy miał przejść ode mnie do następnego żołnierza, jeszcze raz popatrzał na mnie od głowy do stóp i od stóp do głowy, pokręcił głową, żegnając słowami: oj, spokoju, spokoju!, rozmawiał naprawdę jak ojciec z synem i tych słów do śmierci nie zapomnę, tak mówił do mnie cesarz austriacki, a gdy odjeżdżał na dalsze przeglądy swych żołnierzy, moja myśl mu towarzyszyła: Szczęść Boże. ”

Poglądy Karola I odnośnie Polski i Polaków przeszły od 1918 roku znamienną ewolucję. Co prawda Karol I przebywał już wówczas na wygnaniu, a niepodległe państwo polskie już istniało, jednak słowa, które cesarz Austrii zapisał o Polsce w końcu 1920 roku w tzw. memoriale dla Lethbridge’a warte są przytoczenia: ”Odrodzenie się państwa polskiego było jedynie aktem sprawiedliwości, ponieważ nie ma bardziej patriotycznego narodu od narodu pol­skiego, a w dziejach nie było większej niesprawiedliwości od rozbiorów Polski. Wrogowie Polski – Rosjanie i Prusacy – są również wrogami Ententy, a En­tenta nie ma bezpieczniejszej forpoczty na Wschodzie aniżeli rzeczywiście nadzwyczajnych polskich żołnierzy. Z katolickiej perspektywy, również nie ma bardziej wierzącego narodu od narodu polskiego i żaden naród w ostatnim czasie tyle nie wycierpiał dla swojej wiary, co Polacy. Jedną tylko cechę nega­tywną ma państwo polskie: jest za bardzo wyekspo­nowane, ma zbyt wielu wrogów i bardzo złe położe­nie militarne. Na wschodzie Rosjanie, na zachodzie Prusacy, na północy Litwini, na południowym zacho­dzie Czesi – a wszyscy są wrogami Polski. Polska mu­si bronić się na wszystkie strony jak jeż. Na to jest tylko jeden środek zaradczy: by Polska otrzymała silne wsparcie z flanki (Flankenschutz), a to wsparcie za­pewnić Polsce może jedynie Austria”.

Zachowały się relacje, że rodzice Karola Wojtyły nadali przyszłemu papieżowi imię Karol właśnie na cześć ostatniego cesarza Austrii Karola Habsburga. Drugie imię Józef, miał zawdzięczać Karol cesarzowi Franciszkowi Józefowi. Papież spotkał się kiedyś z cesarzową Zytą, żoną ostatniego cesarza Austrii Karola I Habsburga, witając ją słowami ”Miło mi powitać cesarzową mojego ojca”. W rodzinie Wojtyłów silna była więź sympatii z Austrią. Ostatnim błogosławionym, którego Jan Paweł II wyniósł na ołtarze, był właśnie ostatni cesarz Austrii Karol I Habsburg.
(EB)

 

Galeria zdjęć:

Ostatni cesarz

Ostatni cesarz Read More »

Scroll to Top
Skip to content